Mija już 5 rok odkąd zaczęłam prowadzić firme w Norwegii. I wogóle pierwszą w swoim życiu. Polacy, mieszkający w Norwegii mogliby powiedzieć: a co to za wyzwanie prowadzić firmę sprzątającą. Zgadzam się- wyzwanie żadne. W końcu każdy potrafi sprzątać. Wszyscy wiedzą jak się porozumiewać na migi i każdy może sobie znależć biuro księgowe.
Wyzwanie zaczyna się w momencie kiedy chcesz aby Twoja firma była inna od wszystkich. Chcesz zbudować markę, która będzie się kojarzyła z dobrą jakością usług oraz stabilnością.
Czym kierowałam się otwierając i prowadząc firmę w Norwegii?
- Odwagą – ludzie zazwyczaj boją się tego co nieznane i trudne. Ale w życiu nie można iśc na łatwiznę. Im trudniejsza droga tym satysfakcja większa. Do Norwegii przyjechałam w lipcu 2012 roku. W maju 2013 byłam już właścielką firmy sprzątającej.
- Cierpliwością – nie chciałam mieć odrazu dużo klientów, nie proponowałam najniższej ceny na rynku tylko po to aby mieć dużo pracy. Wiedziałam, że proces budowania fimy musi trwać. Klienci muszą Cię poznać i Ja sama muszę poznać branżę. Bo tak na prawde nic o niej nie wiedziałam.
- Jakością – kieruję się zasadą, że jakość pozostaje w pamięci dłużej niż cenę. Od samego początku dawałam z siebie 100 %. Chciałam wykonać najlepiej jak mogłam swoją pracę. Na początku sprzątałam sama, poznawałam klientów, dopiero potem z wiedzą którą posiadałam mogłam szkolić innych do tej pracy. Sprzątać może każdy, ale nie każdy potrafi to robić dobrze i dokładnie.
- Dyscypliną – w ciągu dnia sprzątałam, a wieczorami pracowałam nad marketingiem i stroną internetową. Wszystko robiłam sama. Siedziałam nieraz do północy i uczyłam się WordPressa. Postawienie strony zajęło mi 2 miesiące. Byłam z siebie dumna, że dałam radę i mogłam wszystko zrobić po swojemu.
- Nastawieniem na sukces -wiedziałam, że to droga do innego celu. Moim celem na emigracji nie było sprzątanie. Była to część większego planu, która dała mi możliwośći finansowe i naukę Norwegii.
Po roku pracy, miałam już jej na tyle dużo, że potrzebowałam pomocy. Zaczynałam od 1 klienta w maju 2013, a rok póżniej było ich już kilkunastu. Po kolejnym roku potrzebowałam kolejnej osoby do firmy, aby w 2015 przestać już sprzątać całkowicie i zająć się tylko zarządzaniem i kontaktami z klientami.
Przez 5 lat udało mi się stworzyć firmę sprzątającą ze stałą bazą klientów, którzy korzystają od początku z moich usług oraz w miarę stabilny zespół dziewczyn: samodzielnych, zorganizowanych, komunikatywnych. I tak na prawdę im zawdzięczam istnienie firmy. Gdyby nie ich jakość, moja firma by już nie istniała.
Co zrobiłam aby moja firma była dochodowa i atrakcyjna?
- Nauczyłam się języka norweskiego, co ułatwiło mi bezproblemową komunikację z klientami
- Poszłam na kurs księgowości, aby sama prowadzić ją u siebie w firmie
- Zrobiłam strone internetową, zamówiłam profesjonalne ulotki reklamowe i roznosiłam je po okolicach Oslo
- Prowadziłam aktywny dialog z klientami, co jakiś czas pytałam o ich zdanie na temat jakości sprzątania
- Nie pracowałam za najniższe stawki. Ceniłam swoją pracę
- Stawiałam na jakość nie na ilość
- Dziewczyny, które u mnie pracowały były ważniejsze od klientów. Wszystkie reklamacje, jeśli się już pojawiły, najpierw konsultowałam z nimi. Często wynikały one z winy klientów
- Zawsze płaciłam swoim dziewczynom w pierwszej kolejności
- Opracowałam jasne zasady wspólpracy z klientami, oparte na przygotowanych umowach
- Zawsze, regularnie płaciłam wszystkie podatki. Nigdy z nimi nie zwlekałam!
Jeśli potrzebujesz konsultacji. Chciałabyś/-ał założyć własną firmę w Norwegii, chętnie służę radą i pomocą. Jeśli się boisz podjąć tego kroku-tym lepiej. W końcu strach potrafi mobilizować 🙂
Odpowiadając po kolei na Twoje pytania: języka uczyłam się głównie na lekcjach prywatnych, w małych grupach. Ale były to zaledwie 3 kursy. Potem już starałam się sama uczyć, mając to szczęście, że języki wchodzą mi dosyć łatwo do głowy. Znając już dwa języki obce najłatwiej przychodziła mi nauka na zasadzie skojarzeń/ podobieństw. Nie napotkałam żadnych ograniczeń administracyjnych w związku z założeniem włąsnej firmy. Wszystko załatwiłam zdalnie, przez internet. I nie – nie posiadałam żadnych, dużych funduszy na start. Moje koszty na samym początku działalności obejmowały tylko stworzenie strony internetowej ( którą zrobiłam sama, płacąc jedynie za serwer i domenę), przygotowanie ulotek reklamowych ( projekt własny więc tylko opłata za druk) oraz karta miejska 🙂 moim największym kosztem był tak na prawde CZAS. Dużo go poświęciłam na naukę budowania strony internetowej, na marketing i na roznoszeniu ulotek 🙂
Interesujący wpis, gdzie uczyłaś się języka – sama, czy za pośrednictwem szkoły językowej? Czy napotkałaś ograniczenia związane z administracją w Norwegii? Czy posiadałaś fundusze na start?